wtorek, 28 lipca 2015

Weszłam do "Tuneli" niepewnie ale nie żałuję

Kiedyś pewna uczennica poleciła mi tę książkę, a gdy zobaczyłam "Tunele" Rodericka Gordon i Briana Williams na półce u nas w bibliotece miejskiej jako audiobook nie wahałam się ani chwili.
W ogóle ostatnio odkryłam w słuchaniu książek wiele korzyści i ta forma "czytania" bardzo mi odpowiada. Słucham i robię coś w międzyczasie - dwie pieczenie na jednym ogniu.
"Tunele" zaczęłam słuchać o 11 w nocy i nie był to zbyt dobry pomysł, bo atmosfera w książ

ce jest dość mroczna i tajemnicza a w dodatku upiorna muzyka przy rozdziałach sprawiała, że budziłam się w nocy ze strachem. Ale w dzień słuchając zagłębiałam się coraz bardziej w historię tuneli i mrocznego miasta. Historia podziemnych tuneli pod Londynem, o których nikt nie wie oprócz 3 osób jest naprawdę pasjonująca.
 Doktor Burrows mieszka wraz ze swą rodziną w podlondyńskim miasteczku Highfield. Jego syn Will podziela pasję ojca do wykopalisk. Pewnego dnia odkrywają zasypane metro, które tak do końca nie wiem czy jest metrem czy już jednym z tuneli. W tym samym czasie zupełnie gdzieś indziej jeden z pracowników firmy budowlanej sprawdza stary budynek przeznaczony do wyburzenia. Zszedł do piwnic i sprawdzając fundamenty odkrywa dziwne drzwi, a te otwierają przed nim ogromny tunel. Przez dziurkę w murze widzi dziwne postaci, jakby zombie. Ucieka ze strachem do domu. W krótkim czasie po tym on jak i jego rodzina zostają porwani...
Will wraz ze swoim kolegą Chesterem kopią w ziemi chcąc odkryć coś niesamowitego jak ojciec Willa. W tym samym czasie jego ojciec również odkrywa coś dziwnego w piwnicy w domu i znika nic nikomu nie mówiąc. Will odkrywa potajemne zejście z piwnicy do...nie wiadomo dokąd i również postanawia pójść za ojcem. Chester idzie razem z nim. Zaczyna się wędrówka po ciemnych tunelach pod Londynem, które zbudował ktoś w niewiadomym celu. Wkrótce docierają do domostw, w których jak się okazało ku wielkiemu zdziwieniu bohaterów - mieszkają ludzie!!!!!!!
Will i jego przyjaciel poznają tu przyjaciół ale i wrogów. Udaje mu się uciec ale musi wrócić. Pomaga mu jego brat. Razem uciekają przez styksami - policją z psami i meczetami oraz własną siostrą. Po co Will wraca? Czy tylko po ojca? Nie będę zdradzać szczegółów, bo książka jest naprawdę warta przeczytania.

Książka dla młodzieży, fantastyka. Wciągające wątki, cały czas niebezpieczne akcje, sceny na krawędziach urwisk. Podróż pełna tajemnic, a obraz tuneli długo pozostanie w pamięci.

"Tunele" ukazały się w kilku częściach. Audiobook dostępny jest w MPB w Łaziskach Górnych. Czas nagrania 2 części: 10 godzin 23 min, 4 godziny i 15 min. Wspaniała interpretacja Wojciecha Malajkata.

Czy polecam tą książkę? TAK      Czy mam je w bibliotece? TAK
Czy przeczytałabym ją jeszcze raz? TAK

Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach.  Jeśli tu byłeś/byłaś proszę napisz kilka słów dla innych :):)

niedziela, 26 lipca 2015

"Tajemnicze dziecko" E.T.A. Hoffmann

Gdy słuchałam tej książki wydawało mi się, że napisał ją ktoś z "naszych czasów", bo słucha się jej z uwagą i zachwytem nad przyrodą, relacjami dzieci i rodziców oraz edukacją. Jednakże, gdy zajrzymy do metryczki autora "Tajemniczego dziecka" E.T.A. Hoffmanna dowiemy się, że autor książki urodził się w Królewcu w 1776 r. czyli dwieście lat temu. Autor nader popularny w Niemczech epoki Romantyzmu, jeden z inicjatorów fantastyki grozy, autor m. in. "Dziadka do orzechów". Na jego utworach wzorowało się wielu innych pisarzy i poetów.
"Tajemnicze dziecko" ma dwa wymiary: realistyczny i fantastyczny. Dlatego zarówno dziecko jak i dorosły znajdzie tutaj dla siebie odpowiedni wątek. Ale do rzeczy, o czym jest owo "Tajemnicze dziecko"?
Całość książki już od początku utrzymana jest w atmosferze tajemniczości - rodzina arystokratów, tajemnicze dziecko, nauczyciel Inkaust, choroba ojca...
Bogumiła i Feliks to dzieci państwa von Brakel mieszkających na wsi o szlacheckim tytule. Ulubionym miejscem ich zabaw był rosnący opodal las. Dzieci bardzo lubiły towarzystwo leśnych roślin i zwierząt i przede wszystkim swoje. Pewnego dnia do rodziny Brakel'ów przybywa kuzyn ojca z rodziną - arystokrata, wywyższający się na każdym kroku. Bogumiła i Feliks nigdy nie widzieli tak wytwornie ubranych dzieci jak Adelgunda i Herman. Dzieci te umiały odpowiadać na wszystkie zadane pytania dotyczące świata. Feliks i Bogumiła krzywili się przy tym i dziwili, bo oni nigdy nie słyszeli o podobnych rzeczach: wynalazkach i dzikich zwierzętach. Jednakże Herman i Adelgundzia wydali się dzieciom nadętymi bufonami, sztywniakami, gardzącymi nimi i wszystkim co je otacza. Kuzyn ojca szczycił się wykształceniem dzieci, ubiorem i otaczającym go przepychem. Feliks i Bogumiła dostali na pamiątkę śliczne zabawki, które je zachwyciły. I tym samym autor zwraca naszą uwagę na modne wówczas wynalazki techniki.

Po wizycie dzieci udają się w swoje ulubione miejsce - do lasu. Tam napotykają tajemnicze dziecko, które zjawia się nie wiadomo skąd. Staje się ich wspaniałym towarzyszem zabaw. Opowiada o sobie, że mieszka w podniebnym królestwie, w którym rządzi jego matka-wróżka. W owym królestwie jest mnóstwo dzieci, dla których królowa urządza i wymyśla najrozmaitsze zabawy. Bardzo wymowne jest tutaj to, że dzieci w domu nie potrafiły jednoznacznie powiedzieć czy tajemnicze dziecko to książę czy księżniczka ani jak było ubrane. Dla każdego z nich tajemnicze dziecko było kimś innym, mówiło co innego i znaczyło co innego.

Wreszcie do domu von Brakel zawitał magister, od którego dzieci miały pobierać nauki. Magister Inkaust wydał się wszystkim dość dziwnym nauczycielem, przypominającym muchę i na dodatek nie lubił dzieci, które nauczał rozkazując. Koniec końców okazał się wstrętnym księciem gnomów, z którymi walczyła matka tajemniczego dziecka. Rodzice Bogumiły i Feliksa postanowili przepędzić magistra z domu i na koniec książki magister Inkaust przemieniony w muchę ląduje pod packą pana von Brakel'a. Bogumiła i Feliks opowiadają ze szczegółami kolejny raz rodzicom o spotkaniu z tajemniczym dzieckiem. Po tych wszystkich wypadkach rodzice nie mają innego wyjścia jak uwierzyć w słowa własnych dzieci. Pan von Brakel przyznaje nawet, że będąc dzieckiem również  spotkał tajemnicze dziecko...
Trzeba ocalić w sobie choć odrobinę DZIECKA!!!!!!!

Tak naprawdę to o czym jest ta książka?
Dla dzieci na pewno fajna opowieść działająca na wyobraźnie poprzez splecenie dwóch równoległych światów. A dla dorosłych? Można doszukać się tu klimatu epoki Romantyzmu- fantastyki, nierealnych postaci, przyrody i miłości. Autor na pewno zwraca uwagę czytelnika na kwestię wykształcenia w owych czasach. Na sposób traktowania dzieci przez nauczycieli i na brak wykształcenia.
Ukazana jest również bezgraniczna miłość i zaufanie rodziców do dzieci i na odwrót. Rodzeństwo odnosi się do siebie z wielkim szacunkiem czego dziś trochę brakuje.

Tę książkę można czytać na wielu płaszczyznach i w różnych kontekstach więc pozwolę sobie na swoją interpretację: Tajemnicze dziecko mówi dzieciom, że zawsze będzie z nimi i zawsze z nimi było nawet, gdy go nie widać, będzie się nimi opiekować i czuwać nad nimi. To bardzo przypomina mi Anioła Stróża. Magister Inkaust wygnany z królestwa z kolei przypomina mi złe duchy wypędzone z nieba. Tam też toczy się walka dobra ze złem.

Tak więc życzę przyjemnego czytania. Polecam ilustrowaną papierową wersję.

Audiobook wydany przez Media Rodzina. Czas nagrania 1 godzina 50 minut, czyta Jan Peszek,  dostępny w Miejskiej Bibliotece w Łaziskach Górnych.

Czy polecam tą książkę? TAK      Czy mam je w bibliotece? NIE
Czy przeczytałabym ją jeszcze raz? TAK

Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach.  Jeśli tu byłeś/byłaś proszę napisz kilka słów dla innych :):)


poniedziałek, 20 lipca 2015

"Książka bez obrazków" B.J. Novak

Cóż rzec o książce, która ma zupełnie białą okładkę, a w środku czarny tekst (choć zdarzają się kolorowe litery) bez obrazków. Skoro brak obrazków, to jak ma przyciągać malucha i zachęcić go do czytania?
Ponieważ w książce "Książka bez obrazków" B. J. Novak brak obrazków, ja też nie umieszczę tutaj żadnego zdjęcia. Za to będę pisać różną czcionką jak w książce bez obrazków i sami ocenicie czy warto ją kupić. Myślę, że zamysł dużych, kolorowych liter ma pomóc w nauce czytania, ale czy tylko to ma wystarczyć? Oczywiście książkę czyta się bardzo szybko, mnie to zajęło 5 minut w księgarni. Ale czytanie dla samego czytania mnie nie pociąga. Zdania tam zawarte nie mają żadnego zabarwienia emocjonalnego. Skoro już autor zdecydował się wydać książkę dla dzieci bez ilustracji, to powinien postarać się o bardzo bogate słowo. A tak nie jest.
Osobiście uważam, że szkoda lasu, bo książka jest dość sporych rozmiarów no i idea różnicowania czcionek nie jest głupia, ale moim zdaniem teksty tam zamieszczone powinny być odrobinę ambitniejsze. Dlaczego brak jest wierszy? Fajnego opowiadania czy wyliczanek? Dzieci to uwielbiają!!!!!!!!!!
Dość, że brak obrazków, szaty graficznej to w dodatku oprawy literackiej.
Tym razem moja ocena nie jest przychylna. Ciekawa jestem Waszego zdania.

Czy polecam tą książkę? NIE      Czy mam je w bibliotece? NIE
Czy przeczytałabym ją jeszcze raz? NIE

Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach.  Jeśli tu byłeś/byłaś proszę napisz kilka słów dla innych :):)

wtorek, 14 lipca 2015

"Czarnoksiężnik z Krainy OZ" w nowej odsłonie

Pięknie wydanie popularnej książki "Czarnoksiężnika z Krainy OZ" na motywach powieści L. Franka Bauma, cudownie zilustrowane przez Manuelę Adreani. To ilustracje mnie urzekły, niezwykłe jest to w jaki sposób kreują świat Dorotki i jakże daleki od popularnej dobranocki. Tę książkę wręcz chce się przeczytać. Uchwycone zostały doskonale detale, magia, emocje i klimat Krainy Oz, w której rządzi potężny czarnoksiężnik.
Książkę kupiłam w Saturnie w baaaaardzo atrakcyjnej cenie ale widziałam również w Biedronce.
Książka jest dość spora, bo ma około 40 cm i 77 s., ukazała się w Wydawnictwie Olesiejuk.

Czy polecam tą książkę? TAK      Czy mam je w bibliotece? TAK
Czy przeczytałabym ją jeszcze raz? TAK





Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach.  Jeśli tu byłeś/byłaś proszę napisz kilka słów dla innych :):)

piątek, 10 lipca 2015

"Alfabet z obrazkami" Małgorzata Strzałkowska

"Alfabet z obrazkami" Małgorzaty Strzałkowskiej to świetna książka zwłaszcza dla maluchów rozpoczynających pierwszy rok nauki w szkole. Każda strona przedstawia literkę razem z krótkim wierszem ale i tak najfajniejsze w niej są ilustracje. Na ilustracjach przedstawione przedmioty są wykonane ręcznie z totalnych odpadków: puszek, sznurków, kory, zegarków...aż chciałby się zrobić coś takiego. Gdybym na tę książkę wpadła parę lat wcześniej na pewno zrobiłabym coś kreatywnego z moimi dziećmi. 
Z resztą oceńcie sami i napiszcie co o tym sądzicie:) Pozdrawiam


Miejska Biblioteka w Łaziskach Górnych - atrakcje na wakacje


Oddział Dziecięcy Biblioteki
zaprasza dzieci do wspólnego spędzania wolnego czasu w okresie letnim.

Zachęcamy do:
  • wypożyczania książek, tym razem dla samej przyjemności czytania, a nie z
    obowiązku szkolnego
  • spędzania czasu z rówieśnikami w realu
Ogłaszamy konkursy:
  1. Z tym bohaterem książkowym chętnie spędziłbym wakacje – konkurs plastyczny dla dzieci 6-9 lat.
  2. Mój pamiętnik z wakacji- dla młodzieży 10-15 lat.
Codziennie od 12:00 do 16:00
  • Czas na ruch i dobrą zabawę- gry przy X-boksie,
  • Skacz na skakance, rzucaj do celu- pokonaj wielu!- bijemy biblioteczne
    rekordy,
  • Na gry towarzyskie pora- znajdź na nie amatora.

W każdy wtorek od 12:00 do 14:00
  • Wakacyjne ćwiczenia z logicznego myślenia – zagadki, rebusy, szarady,
    krzyżówki, kalambury

W każdą środę od 12:00 do 14:00
  • 5 pomysłów na nudę czyli jak nawet z byle czego zrobić coś fajnego
W każdy czwartek od 12:00 do 14:00
  • podróże po literaturze- wokół poezji dziecięcej- na trzeszcząco i z humorem


Lato w Bibliotece
Filia nr 1
codziennie w godzinach pracy Biblioteki:
  • Czegoś się dowiem - zagadki, rebusy, łamigłówki,
  • Kącik gier planszowych i komputerowych,
  • Kolorowanki dla najmłodszych.

20-24 lipca i 10-14 sierpnia 2015, od godz. 12 do 14:
  • Kredką po mapie Afryki - zajęcia plastyczne dla dzieci.



Przez całe wakacje na wszystkich chętnych czekają w Bibliotece książki, komiksy, czasopisma, gry planszowe, układanki oraz gry komputerowe on-line.

czwartek, 9 lipca 2015

Co w "Chaszczach" piszczy?

Nie ma to jak wziąć upragniony urlop, zaszyć się w jakiejś dziurze i oddać się
bezgranicznie swojemu hobby, słuchać odgłosów lasu i ptaków i...nadziać się na wisielca. Wprost wymarzony urlop.

Tak właśnie zaczyna się najnowsza książka Jana Grzegorczyka "Chaszcze". Główny bohater Stanisław Madej - stary kawaler około 50tki, tłumacz - wyjeżdża na wieś do Rojna, gdzie zamieszkuje w domu dawnego muzyka. Remontuje go i wiąże z nim poważniejsze plany. Próbuje zająć się fotografowaniem ptaków, jednak osobliwe znalezisko na drzewie absorbuje go zupełnie i próbuje na własną rękę wyjaśnić motywy śmierci samobójcy. Zaprzyjaźnia się z miejscowym detektywem i księdzem, na których także padają jego podejrzenia co do śmierci. Zaraz po znalezieniu ciała pojawia się w Rojnie wdowa po Andrzeju Guzowskim, która dla Madeja nie pozostaje obojętna... Zdradza mu parę faktów z życia męża, a te prowadzą bohatera dalej. W końcu natrafia na grób w Rojnie człowieka bez nazwiska. Okazuje się, że NN miał dużo wspólnego z Guzowskim.

Autor książki zatytułował bardzo wymownie swoją książkę. Poprzez losy bohaterów zagłębia się w  CHASZCZE ludzkich losów. Ukazał zawiłe drogi człowieka, ciemne strony życia, nagięte ludzkie sumienia, codzienne problemy. Każdy z bohaterów przedziera się przez chaszcze własnego życia; każdy walczy z samotnością, alkoholizmem, chorobą, miłością, słabościami, własnym sobą. Autor wplata w powieść elementy folkloru, wkłada w usta pani Eleonory legendę o pustelniku, pojawiają się wątki PRL-u.

"Żyjemy w chaszczach. Patrzy pan na to kłębowisko i nie wiadomo, co z czego wyrasta. Czy ta gałąź należy do tego korzenia. Coś pan odgrzebie, chwyci, myśli, że trafił na właściwy trop, a tymczasem gęstwina pochłania wszystko, co pan do tej pory ustalił" s. 316. Czyż nie jest podobnie w życiu???



Czy polecam tą książkę? TAK    Czy przeczytałabym je jeszcze raz? TAK     Czy mam je w bibliotece? NIE
Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach.  Jeśli tu byłeś/byłaś proszę napisz kilka słów dla innych :):)

sobota, 4 lipca 2015

Super książka "Daleko od domu" Saroo Brierley

Kim byłby dzisiaj Saroo, gdyby nie zgubił się na dworcu? Jak wyglądałaby jego rodzina? Czy zdobyłby wykształcenie? Te i inne pytania nurtowały bohatera i jednocześnie autora książki przez te wszystkie lata pobytu w Australii. "Daleko od domu" Saroo Brierley, to bardzo poruszająca książka i zarazem pouczająca nas - można powiedzieć - bogatych Europejczyków o Indiach, o warunkach w jakich żyją ludzie i co ciekawe dzieci.
Dzieci od najmłodszych lat starają się zapracować na swoje utrzymanie i niekiedy całej rodziny, jak było w przypadku Saroo. Jego starszy brat po odejściu ojca wyjeżdżał do innych miast i sprzedawał różne przedmioty. Pewnego wieczoru zabrał ze sobą Saroo... Nie będę tu opowiadać całej treści, bo to jest naprawdę ciekawe i zostawiam to czytelnikom. Wspomnę tylko, że obaj nie wrócą do domu, a na pewno nie tak szybko.  
Do dziś autor książki zastanawia się, jak to jest możliwe, że nikt go nie zauważył i nie usłyszał w zatrzaśniętym przedziale, to jest po prostu niemożliwe. Przecież konduktorzy chodzili i sprawdzali bilety. A jednak. Saroo wysiada dopiero w Kalkucie, gdzie spędza kilka tygodni na dworcu próbując przeżyć na różne sposoby. W końcu trafia do ośrodka, przez który zostaje adoptowany przez australijską rodzinę. Nazwy miejscowości, w których mieszkał nikt nie znał i nikt nie wiedział, gdzie się znajdują. Po niego również nikt się nie zgłosił. Jak się potem okazało nazwy, a nawet swoje imię przekręcił i jako 5letnie dziecko wymawiał nieco inaczej...Los? Zrządzenie?
W Australii skończył studia, miał kochającą rodzinę, dziewczynę. Nie odpuścił jednak i szukał w mapach Google zapamiętane  nazwy miast, krajobrazów,budynków. Po wielu miesiącach spędzonych przed komputerem udało mu się w końcu znaleźć miejsce swego urodzenia. Wyjechał. Znalazł swoją rodzinę też przez zupełny przypadek. Jego matka mieszkała w sypiącym się domu. Radość była wielka. Przeszkodą był język - zapomniał już hindi. Na szczęście kuzynka umiała dość dobrze angielski i tłumaczyła rozmowę.
Saroo nie miał rozterek z kim teraz zostać. Kochał obie matki, pozostał w Australii ale kontakty a Indiami nadal utrzymywał telefoniczne i osobiste.
Jest i był wdzięczny Bogu za dobro, które otrzymał od przybranych rodziców. Pewnie bez tego nie byłby tym, kim jest dziś. Ale przeżyć jak na pięcioletnie dziecko miał aż nadto.

Książka ukazała się w Wydawnictwie Znak.

Czy polecam tą książkę? TAK    Czy przeczytałabym je jeszcze raz? TAK     Czy mam je w bibliotece? NIE
Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach.  Jeśli tu byłeś/byłaś proszę napisz kilka słów dla innych :):)