środa, 6 stycznia 2016

"Muchy w butelce" Grażyna Bąkiewicz

W tej książce najbardziej podobały mi się krajobrazy, gdyż akcja dzieje się w większej części we
Włoszech. A to mój ulubiony kraj. Ale do rzeczy...
"Muchy w butelce" - co za dziwny tytuł pomyślałam, gdy zobaczyłam książkę, jednak autorka Grażyna Bąkiewicz trafnie tym tytułem nazywa nasze zamykanie się na siebie i na innych. Zachowujemy się czasem jak muchy zamknięte w butelce: czasem boimy się odpowiedzialności, a czasem zrobić krok na przód. Ale jak ma się tytuł do treści powieści? Już wyjaśniam. Marcelina mieszka z ciotką i dziadkiem. Jej rodzice pracują we Włoszech, zdobyli stypendium naukowe z zakresu fotonów. Nie widziała ich od dwóch lat. Tęskni. Nigdy nie zaproponowali jej przyjazdu do nich na wakacje. Czuje się odrzucona. Dopiero po naciskach dziadka udaje się w długą z przygodami podróż do rodziców. No i ktoś ją śledzi. Jednak nie tak miało być jak się stało - Marcelina miała dojechać w zupełnie inne miejsce, a przyjechała do miejsca pracy swoich rodziców. Tylko, że tym miejscem nie był instytut fizyki, a pałac, ogromna rezydencja bogatej rodziny. No i tu było wielkie zdziwienie zarówno matki, ojca jak i Marceliny - rodziców na widok córki, a Marceliny na widok swojej mamy zupełnie w innym ubraniu... Oczywiście ucieszyli się z widoku córki ale nie umieli ukryć zażenowania z powodu swojego zajęcia.
Na miejscu Marcelina poznaje córkę bogaczy - Marikę, która dostała przykaz pilnowania Marceliny. Ale ani jedna ani druga nie przypadły sobie do gustu i na skrzyżowaniu dróg szły każda w swoją stronę. Marcelina dzięki temu mogła dużo pozwiedzać, no i ma czas zastanowić się nad przykrą sytuacją rodziców.
Okazało się, że rodzice Marceliny stracili stypendium i zostały im skradzione wyniki ich badań. Teraz muszą odnaleźć pewnego znanego fizyka, który jest jedyną szansą na powrót na uczelnię. Marcelina postanawia im pomóc i nie siedzi bezczynnie jak muchy w butelce. Szuka wyjścia z całej tej sytuacji, nie tak jak one. Tylko nie wie jeszcze jak. Jednak rozwiązanie przychodzi szybko, trzeba było tylko użyć trochę sprytu i uważnie obserwować otoczenie no i powiązać pewne fakty. Okazało się, że znany fizyk był cały czas blisko, a nawet Marcelina grała z nim pokera. Tylko wtedy jeszcze tego nie wiedziała.  Mówią, że problemy to odwrócone od nas rozwiązania. 

Powieść napisana bardzo pogodnym językiem i mimo smutnego początku kończy się pozytywnie. Nie brakuje też elementów zaskoczenia, bo nie o wszystkim tu opowiedziałam.

Czy polecam tą książkę? TAK       Czy mam ją w bibliotece? TAK
Czy przeczytałabym ją jeszcze raz? Raczej TAK

Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach. Wiem, że uczniowie, którzy czytali tę książkę bardzo im się podobała. Napiszcie proszę kilka słów dla innych :):)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz