nadgarstkach, a potem usiłował podnieść moje bezwładne ciało, okropnie przy tym stękając. Bez przesady, nie jestem aż taka ciężka - pomyślałam, jeszcze bardziej wiotczejąc w jego uścisku. Niech się chłopak trochę pomęczy, a co!".
Oto fragment książki Zuzanny Orlińskiej pod tytułem "Ani słowa o Zosi!". Tosia pewnego dnia musi jechać z mamą w jej rodzinne strony na cykl spotkań autorskich. Oczywiście Tosia wolałaby jechać z ojcem na rejs po Renie (też służbowy) ale czy ktoś ją o to zapytał?
Na początku zapowiada się nudnie: noszenie książek mamy i słuchanie durnych pytań nastoletnich wielbicieli. W momencie, gdy została porównana do bohaterki książek - Zosi i skrytykowana za brak gustu w ubieraniu się miała dosyć. W tym samym czasie pod swoim hotelem zobaczyła cud chłopaka - rudzielca, Amerykanina. Obserwowała go, a nawet śledziła. No tak pierwsze zauroczenie. Tyle tylko, że to śledzenie przysporzyło jej wiele kłopotów. Zamiast znaleźć się w jego ramionach, tak jak sobie to wielokrotnie wyobrażała, znalazła się skrępowana w jakiejś ruderze mało tego - z chłopakiem, z którym nie chciała mieć zbyt dużo do czynienia. A może jednak chciała...
W międzyczasie wyjaśnia się rodzinna tajemnica domu, w którym mieszkała stara ciotka i próbuje zapobiec zauroczeniu jej mamy w koledze z lat szkolnych.
To był naprawdę pracowity i pełen wrażeń tydzień.
Książka trafnie interpretuje ciętymi słowami rzeczywistość, a jednocześnie jest pełna humoru.
Seria 16+. Wkładam te książkę do Literatury IV-VI. Dlaczego? Bo nie ma tu żadnych brutalnych i nieprzyzwoitych fragmentów.
Życzę dobrych wrażeń i zapraszam do półki.
Czy polecam tą książkę? TAK TAK TAK Czy mam ją w bibliotece? TAK
Czy przeczytałabym ją jeszcze raz? TAK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz